Dzień dziewiąty podróży.
Przełęcz Stelvio to obok Grossglockner Mekka motocyklistów. Trasa zdecydowanie trudniejsza od autostrady na Grossglockner. Trudniejsza dlatego, że jezdnia jest wąska a ruch na niej 10 razy większy niż na Grossglockner. Tu jest ciśnienie! No i nawroty wąskie. Jest adrenalina nie tyle przez trasę co przez innych użytkowników. W najwyższym punkcie, czyli na wysokości 2757m npm spokój i cisza jak w Zakopanem podczas pucharu świata w skokach narciarskich. Obłęd! Za to widoki powalają. I to tylko dla nich warto tu, jak do Mekki, raz w życiu dotrzeć.
Przełęcz Stelvio |
Bikers Point na Stelvio |
Dalej ruszyłem na północ inną bajeczną przełęczą Passo Umbrail. Jezdnia jeszcze węższa, nawroty równie extremalne ale spokój i cisza. I te widoki. Widać i czuć moc natury.
Jadę jednak dalej...
Wszyscy bikerzy chyba widzieli fotki wieży kościoła wychodzącej z wody.
W 1950r w dolinie Venosty powstało sztuczne jezioro spiętrzające wodę dla elektrowni. Aby powstało zatopiono dwie średniowieczne miejscowości położone w dolinie: Resia (Reschen) i Curon (Graun). Wcześniej, oczywiście przesiedlono ich mieszkańców, a większość zabudowań rozebrano.
Dzisiaj jedynym widocznym świadectwem ich istnienia jest ta właśnie dzwonnica XIV-wiecznego kościoła św. Katarzyny w dawnym Curon - samotna wieża wystająca ponad taflę jeziora - abstrakcyjna, surrealistyczna, niepokojąca, piękna i... wabiąca tłumy turystów.
Zatopione miasteczko było inspiracją do powstania thrillera fantasy. "Curon" to serial Netflixa, który opowiada o losach mieszkańców spokojnej wioski. Pewnego dnia w tajemniczych okolicznościach znika z niej kobieta...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz co o tym myślisz.